Zdarza się Wam wracać w te same miejsca podczas podróży? Rok w rok odwiedzać jeden nadmorski kurort albo tę samą górską chatę? Przy Prusie i tak zawsze będziecie cienkie bolki i nic dziwnego - autor "Lalki" wracał do Nałęczowa przez bite 28 sezonów!
Wyjazdy do nałęczowskich wód polecono pisarzowi jako remedium na lęki, w tym na coraz bardziej dokuczliwą agorafobię. Można by się więc zastanawiać, czy fakt, że Prus wracał w to samo miejsce na dwa miesiące każdego roku przez niemal trzy dekady, świadczy o skuteczności kuracji, czy o jej totalnej porażce... Tego jeszcze nie zgłębiłam.
Nam marcowy Nałęczów żadnych lęków nie uleczył (ale i nie pogłębił, zawsze coś). W pierwszy dzień wiosny Park Zdrojowy przywitał nas śniegiem i solą, niezliczonymi zabytkowymi willami, (np. Sanatorium "Książę Józef" z pierwszego zdjęcia), pomniczkami, palmiarnią i życioratującą pijalnią czekolady.
Prus w Nałęczowie dawał się poznać od serdecznej, łagodnej strony (nie to, co w Warszawie). Rozdawał cukierki, zgłębiał tajniki raczkującej wówczas fotografii i uczył się jazdy na rowerze. Musiało mu być dobrze. Jak było nam, to już sobie zobaczcie wyraz twarzy Starego.